czwartek, 5 września 2013

Śmierć bliskiej mi osoby

Śmierć bliskiej mi osoby - opowiadanie.

To zdarzyło się dwa lata temu. Dokładnie, kiedy miałam 15 lat. To, o czym mówię to śmierć człowieka. Może w jakiejś części bardzo mi bliskiego... Mojego chłopaka. Ale czy był on tak naprawdę moim chłopakiem? Co nas łączyło? To, że oboje ćpaliśmy? Dla mnie to za mało, aby móc go nazwać w pełni tego słowa znaczeniu moim chłopakiem. On mnie w to wciągnął. Wydawało się, że jest silny a mimo to skończył pierwszy... Pierwszy skończył to nędzne życie. Coś w nim pękło. Miał nadzianych rodziców. Nigdy nie miał problemów z hajsem. Starzy nawet go o nic nie podejrzewali. Nigdy nie było ich w domu. Zajęci ciągłą pogonią za flotą, wracali, kiedy zasypiał, a wychodzili, kiedy jeszcze spał. Żal mi go było. Nigdy nie zaznał miłości. Rodzice myśleli, że załatwią mu ja przez hajs. Ale jej nie można kupić. Można powiedzieć, że ja go w jakimś sensie kochałam. Nie jak chłopaka... Inaczej. Był dla mnie jak bratnia dusza. Wiedział, kiedy czegoś potrzebuję. Zawsze umiał mnie pocieszyć, mimo to, że kiedy nie zażywał cały czas był jakiś przygnębiony. Dla niego nie było już zabawy, bez ekstasów. Dla mnie zresztą teraz też nie ma... Pilnowaliśmy się nawzajem, żeby nie przedawkować. Mówił, że się z tego wygrzebiemy i razem się zestarzejemy, czytając książki w ciepłych kapciach przed komikiem. Wierzyłam mu. Trzymał mnie na duchu. Kiedy odszedł poczułam, że razem z nim odeszła cząstka mnie. Często się kłóciliśmy.. Ale zawsze szybko godziliśmy. Po prostu.. Ja nie mogłam żyć bez niego. On nie mógł beze mnie. Chyba, że był towar.. wtedy było idealnie. Właśnie tego dnia. W dzień wiosny 2013 roku, wyciągnął mnie na niezłą bibę. Było tam wszystko. Co miałaś ochotę do pieniądze do łapy i już jedziesz. Mieszałam. Brałam bardzo dużo. Kiedy impreza zaczęła się kończyć wróciliśmy do Marcina. Tzn. ja i on. Rzygałam był mi strasznie niedobrze, ale powoli przejmowałam kontrolę. Narkotyki puszczały i znowu górę brała szara rzeczywistość. Marcin nie chciał do tego dopuścić. Zaczął się szprycować. Wbijał sobie po kolei w żyły kolejne porcje. Nawet nie próbowałam go odciągać. Stałam tylko i gapiłam się na niego pół przytomnym wzrokiem. Wiedziałam, że umrze. Że przesadził. Dlaczego mu nie pomogłam? Ocknęłam się dopiero, kiedy dostał drgawek. Cale ciało zalał mu pot. Wiercił się, jego twarz była we krwi, tłoczącej mu się z nosa. Był strasznie blady. Wyraz jego twarzy przedstawiał ból.... Niegdyś piękna twarz. Twarz którą pokochałam... teraz wydawała mi się obca. Jakbym tak stała i patrzyła się w ekran telewizora i po raz pierwszy widziała jakiegoś kiepskiego aktora, udającego śmierć. Ale Marcin nie udawał. Dotarło do mnie jak bardzo będzie nam go brakować. Jaka pustka zostanie po jego odejściu. Zaczęłam go szarpać i płakać. Wrzeszczałam, drapałam. Wiedziałam, że mu już nie pomogę... Po raz pierwszy widziałam czyjąś śmierć. Przez głowę przepłyną mi obraz mnie samej.. Wijącej się z bólu.. Umierającej. Strasznie się przestraszyłam. Nie chciałam tak skończyć. Wybiegłam z mieszkania Marcina. Zostawiłam go samego. Bez jakiejkolwiek opieki.. W ostatnie minuty, być może sekundy jego życia. Popędziłam prosto przed siebie. Nie czułam zmęczenia. Po jakichś kilkunastu minutach zdałam obie sprawę gdzie jestem.

piątek, 30 sierpnia 2013

Nie wszystko jest takie jak wydaje się na pierwszy rzut oka

Nie wszystko jest takie jak wydaje się na pierwszy rzut oka.

Studentom kazano usiąść na podłodze. Dziewczyny musiały zdjąć buty. Do sali wszedł chłopak ubrany jak muzułmanin i dziewczyna ubrana jak muzułmanka. On szedł pierwsza ona za nim.... Wchodząc wzięła sobie spośród studentek koleżankę i usiadły na podłodze po obu stronach krzesła na którym siedział 'muzułmanin'. Chłopakowi 'muzułmanka' podaje talerz z potrawą. On jako pierwszy zaczął jeść następnie podaje dla wybranej studentki, a ta na końcu dla 'muzułmanki'....

Prof. zadaje pytanie: Wasze refleksje po przedstawieniu tej sceny ?
Zaczęła się burzliwa dyskusja z której ewidentnie wynikało, że kobieta jest dyskryminowana, źle traktowana itp..
Na koniec wykładu profesor przedstawia należyty sposób zinterpretowania tej sceny, gdyż takie było jej faktyczne przesłanie.

Dziewczyna jest Boginią!! Jest wybrana, gdyż tylko ona dostępuje zaszczytu aby dotykać bosymi stopami matki Ziemi. Jest chroniona przez mężczyznę dlatego idzie jako druga. Je jako ostatnia, ponieważ w taki sposób sprawdza się czy nikt nie chciał jej otruć. Siedzi ona na podłodze i podaje jedzenie bo podobnie jak Ziemia tylko ona może wydawać plony(jedzenie).

Zdziwienie ogarnęło całą salę!

Trzeba poznać wnętrze! To co powierzchowne to mylne. Nie zawsze wszystko jest takie na jakie wygląda! Pamiętajcie o tym!